Breton po raz kolejny ...
z psiółkami z okazji moich urodzin spotkałyśmy się wieczorową porą same bez "obciążeń" w Breton
jak zawsze na samo wspomnienie burczy mi w brzuchu
zaczęłyśmy raczej nie typowo (co na to Bruno??? zapomniałam zapytać) bo od deserów
każda z nas wzięła inny, żeby można było pogrzebać w talerzu na spróbę (ten numer NIGDY nie przechodzi z moim M :( ... dlatego bbbb się ucieszyłam że mogłam pokosztować słodkości i znaleźć faworyta na następny raz :) )
Ann zamówiła
niczym niebo w gębie ..... mmmmmmmmm
Polina zamówiła
smakowiete gruszki i śliwki polane sosem z kuleczką lodu :)
Maszenka zamówiła
mój faworyt !!
na zdjęciu widać mój kawałek deseru który zepsół mi wizualnie foto heheheh :)
Maszenki deser to tarta na słodko z gruszkami ale robiona do góry nogami :)))..
po słodkościach, które zroskoszowały podniebienia stwierdziłyśmy że jeszcze coś byśmy chciały :) .....
to zamówiłam JA :)
królewskie krewetki z okazji urodzin porcja podwojona
oczywiście że dałam posmakować na szczęście tylko
Ann i Maszence
prze prze prze pyszne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dziewczyny zamówiły sałatki, bardzo im smakowłały, szef kuchni Bruno i Agatka musieli znosić dzielnie nasze hałasy - śmiechu nam nie brakowało :) zagląali tylko strwożeni jak nastałą cisza - wtedy jadłayśmy !
wieczór był naprawdę wspaniały - jednogłośnie stwierdziłyśmy że należy spotykać się CHOĆ raz w miesiącu na odkarzenie zmęczonych mózgów, skołotanych serc, sproblemionych żołądków !!!
ja jestem jak najbardziej ZA .....
dziękukuję Wam kochane za spotkanie :)
a czytającym i zagląającym życzę bbbbbbbbbb udanego tygodnia
m.