poniedziałek, 3 września 2012

800 kilometrów od domq ...

Ponieważ M był na delegacji w Wiesloch (południowy-zachód Niemiec) postanowiłam na kilka dni oderwać się od domq :) był to wyjazd na "wariackich papierach" , duża dziewczynka została u ukochanych  dziadków bo jak stwierdziła - co ja tam będę robić?! 

Gimnazjalistka ze swoimi planami :)

Wiesloch - tam mieści się oddział firmy dla której M pracuje, to miasteczko z serii czysto miło i przyjemnie, rano śniadanko potem M do pracki jak mawia mały chłopiec a my tzn ja i chłopiec na spacer, place zabaw, wierze kościołów z dzwonami, jednostka straży pożarnej - codzienny rytuał :)
mała drzemka, obiad z tatą (pora lunch'u) kilka sklepów wieczór ...
Mała regeneracja - za mała ale ... lepiej tak niż nic :)






Chłopiec w swoim żywiole !!
Dzisiaj wielki dzień 

PIERWSZY DZIEŃ W PRZEDSZKOLU !!!!!

Mój poranny ból żołądka , bolące serce zostawionego dziecka w przedszkolu .... to dzisiaj - a co to będzie jutro ?????????? Wolę nie myśleć !!!!


Ojejejejejeeeee - córcia poszła do gimnazjum - trzymajcie za mnie kciuki żebym nie oszalała !!!!

ps . będzie o śmieciowych zdobyczach i zdobyczach Wieslochowych :)
do Was już pozaglądałam - nadrabiam czas ...................

buziaki

Brak komentarzy: